sobota, 30 listopada 2013

Angry Birds, Mickey Mouse i pomocnicy

Tak jak obiecałam, tak oto wstawiam dzisiaj zdjęcia ostatnich dwóch uszytych przeze mnie rzeczy. Są to derki dla konia. Uszyłam je z polaru i wykończyłam taśmą. Czerwona derka we wzór Angry Birds jest wykończona taśmą poliestrową, a derka z motywem Mickey Mouse ma wykończenie z taśmy rypsowej.

Derki uszyłam na rozmiar 155. To dośc popularna rozmiarówka.

Poniżej  również dokumentacja jak to mi pies i kot wydatnie pomagały w zdejmowaniu miary ze starej derki  w romby. Szycie wyglądało podobnie. Gdy tylko kawałek polaru zwisał, to zaraz musiał się na nim położyć pies lub kot. W ten oto sposób cały proces szycia składał się w 1/3 z siedzenia przy maszynie i w 2/3 z przeganiania menażerii.



Modelka zupełnie się nie przygotowała do dzisiejszej sesji. Zacznijmy od tego, że nie było mowy żeby stała spokojnie bo w głowie jej dudniło "galopuj, galopuj.... Musiałam ją nieco poganiać na linie, popracować nad szacunkiem i dominacją, żeby móc ją dowolnie ustawić później.
Niestety w międzyczasie zaczęło padać i niestety okoliczności przyrody były mierne, żeby nie wspomnieć o tym, że modelce się popsuła wymyślna fryzura. Zmył ją deszcz.

Derki mają podwójne zapięcie na klacie - szeroki i dość długi rzep oraz klamrę. Aby derka się nie zsuwała koniowi na głowę, to jest pasek pod ogonem zapinany na mały karabińczyk.

Pierwsze pozowanie odbyło się zatem na hali, a gdy trochę przestało padać wtedy wypełzłyśmy na zewnątrz. Poniżej dokumentacja foto.

Obie derki są na sprzedaż! Na życzenie uszyję inny rozmiar!

Zdejmij to ze mnie...

Długo mam jeszcze moknąć?

O rany, co to ma być? Derka pożerana przez myszy?

Ale obciach, oby kumple ze stajni mnie w tym nie zobaczyli.

piątek, 29 listopada 2013

Koniec listopada?

Popełniłam wczoraj jedną derkę dla konia, a dzisiaj kolejną. Jedna fajniejsza od drugiej. Jutro mam w planie wyskoczyć do stajni, doczyścić w miarę możliwości konia i obfocić zarazę w nowych ubrankach. Wtedy też napiszę coś więcej.

Szycie nie było łatwe z dwoma pomocnikami. Nie wiedziałam czy kroić tkaninę czy się śmiać z urwisów.

Tymczasem uciekam do łóżka poleżeć, bo kręgosłup mi odmawia posłuszeństwa.

Właśnie się zorientowałam, że mamy koniec listopada. Jak to się stało? Kiedy?!

Legowisko dla piesełka

Od pewnego czasu mam nowego pracownika w mojej małej manufakturze. Pan Pieseł

Wiem jak to ze szczeniakami bywa i mogłam się spodziewać, że bestia będzie z nudów badać rzeczy będące w zasięgu paszczy i białych małych kłów. żal mi było wydawać pieniądze na legowiska, tym bardziej że te które mi się podobały kosztowały 100-150 PLN. Były i takie legowiska po 25-45 PLN, które by się nadawały jednak były z cienkiej gąbki i szybko by poległy gdyby się Piesełek do nich dobrał.

W związku z tym postanowiłam zmontować pieskowi jego pierwsze legowisko. Tak się składało, że miałam trochę odpadów gąbki w grubości 1 cm i 2 cm. Pocięłam gąbkę na kawałki o rozmiarze mniej więcej 2x2 cm. Tego samego dnia przyszły tkaniny które kupiłam. Część z nich to były odpady z zakładów krawieckich i trafiła mi się taka oto ciekawostka. Tkanina chyba obiciowa, bardzo grubo tkana, coś jakby drelich, ale jednocześnie fakturę ma jakby wełna. Pod spodem jest coś niby cieniuteńko laminowana pianką i bawełną.

Sztywne to trochę było, ale stwierdziłam że najgenialniejsza rzecz jaką można upolować własnie w takim celu.

Poszukałam w necie jak dopasować wielkość legowiska do psa. Następnie wykonałam obmiar miejsca gdzie psisko miało odpoczywać. Stanęło na legowisku w rozmiarze 50x70 cm. Pomyślałam, żeby uszyć wsyp na kawałki gąbki, a na to pokrowiec. Gdyby się pieskowi przydarzyła jakaś niespodzianka to mogę w każdej chwili zdjąć pokrycie i wyprać, a na ten czas założyć drugie zapasowe.


Legowisko piesełka
Szycie zaczęłam od przygotowania wsypu na gąbkę. Ze starej poszewki na kołdrę przeznaczonej na próbne szycie skroiłam prostokąt o wymiarach 162x122cm. Złożyłam na pół i przeszyłam jeden krótszy bok i jeden dłuższy. Drugiego długiego boku nie szyłam bo tu była linia złożenia tkaniny.

Drugi krótki bok zszyłam w połowie. Zapasy szwów obrzuciłam zygzakiem. Odwróciłam wsyp na prawą stronę. Wsypałam do niego pociętą gąbkę. Myślałam że będzie jej za dużo, ale okazało się, że jest jej w sam raz. Zszyłam otwór zsypu. Wkład miałam gotowy!

Wkład jest większy niż planowany rozmiar legowiska, gdyż wypełnienie powoduje uniesienie brzegów i rozmiar automatycznie się zmniejsza o około 10 cm na długości i tyle samo na szerokości.

Wsad i pokrowiec

Zostało przygotować pokrycie. Skroiłam w dokładnie tym samym wymiarze. Z tą różnicą jednak, że zszyłam dwa krótsze boki i obrzuciłam zygzakiem zapasy szwów. Następnie przestebnowałam podłożenia wzdłuż dłuższego boku. rugi długi bok był miejscem złożenia tkaniny więc nie musiałam go zszywać.

Wyznaczyłam miejsce wszycia zamka. Znalazłam stary zamek od kurtki. Akurat był w zielonym kolorze. Niestety rozdzielczy, ale obcięłam końcówkę i go po prostu przeszyłam kilka razy. Wszyłam w docelowe miejsce używając zwykłej stopki, tyle że igłę ustawiłam bliżej krawędzi przesuwającej się wzdłuż zamka. `Najpierw przyszyłam z jednej strony zamka, następnie z drugiej strony.


Drugie życie starego zamka
Na konie przestebnowałam z wierzchu pozostałe otwory, zwracając szczególną uwagę na miejsca przy zamku. W tych miejscach stebnowałam w poprzek aby wzmocnić miejsce najbardziej narażone na rozdarcia w trakcie zdejmowania i zakładania pokrowca.
Miejsce dodatkowego stebnowania
Krawędź podusi
Na wszelki wypadek na wsyp póki co założyłam wielki plastikowy worek i dopiero na to wszystko przyszła poszewka.

Psisko wygląda na dość zadowolone z legowiska. Użytkuje poduchę od dwóch tygodni i obecnie wygląda to tak:

sobota, 23 listopada 2013

Imprezowa tunika nie lada wyzwaniem

Kilka tygodni temu miałam ochotę coś uszyć. Nie bardzo wiedziałam jednak co to powinno być. Nie miałam ochoty na wielkie szycie ambitnych tematów, coś niezobowiązującego, szybkiego, ale nietypowego.

Przejrzałam gazety z wykrojami leżące pod ręką, ale nie znalazłam nic co by krzyczało "Uszyj mnie! Mnie uszyj!". Zerknęłam zatem po raz kolejny na Papavero i wykroje sukienek. Zauważyłam model tuniki, tutaj wykrój.

Nie byłam do tej tuniki przekonana, ale z drugiej strony coś kusiło by ją uszyć. Wynalazłam w szafie tkaninę lejącą się i połyskującą. Coś jakby cieniusieńka wiskoza z żakardowym wzorem. Tkanina niezwykle wrażliwa na przekoszenie, więc bardzo dokładnie przypinałam szablony do materiału. A sukienkę się kroi bardzo szybko bo składa się z trzech elementów. Przodu i tyłu oraz takiego dziwnego jakby rombu. Należy tez wykroić kołnierz o czym zapomniałam i skroiłam dopiero po zszyciu sukienki.

Tunika dobrze się układa na sylwetce. Ja osobiście polecam do niej paseczek  bo wg mnie jest mało taliowana, a wolę modele lepiej podkreślające sylwetkę. Zaszewki przy biuście ładnie modelują górę, a rękawki są fikuśne, niezbyt długie, ale i nie za krótkie. 

Sukienka i niedbale ułożony kołnierz
Tunika nie jest typową tuniką. Jest długa jak klasyczna sukienka i wykrój nie wymaga wydłużenia. Sukienka nie posiada też odszyć.
Taka urocza tuniczka
Doszywając kołnierz należy pamiętać by nie rozciągnąć linii doszycia kołnierza. Gdybym szyła drugi raz z tego wykroju, to kołnierz jednak bym zrobiła półokrągły a nie z prostokąta jak to zaleciło papavero. Nie do końca podoba mi się ten efekt jaki otrzymałam.
Z profilu tudzież od strony rękawa
Sukienka nie wymaga korekt ani poprawek. ma spory luz odzieżowy. Myślę, że każda kobieta będzie czuła się w niej swobodnie. Tunika może być luźna, może być noszona z paskiem. Może być elegancka na wielkie wyjścia gdyby ją uszyć z satyny. Albo lajtowa jak moja.
TT czyli tył tuniki
Aaa o i trzeba uważać przy wszywaniu klina. Nieźle się z nim nawalczyłam a i tak mam wrażenie, że coś źle skroiłam bo nie do końca mi to pasowało. Ale pewnie się zamotałam z czymś i wy nie będziecie mieć takiego problemu.
Taka sobie tkanina w połyskujące kwiatki czy listki
Sukienka nie posiada zamka, wkłada się ją przez głowę. Ma jednak tak duże luzy, że nie stanowi to żadnego problemu.

środa, 20 listopada 2013

Bawełna satynowana w chmurki tudzież fale

Po dwóch annowych kreacjach mała zmiana, chociaż annowa sukienka tak mnie zainspirowała, że uszyłam ją w jeszcze jednym wariancie. Właściwie to nie uszyłam jeszcze do końca dlatego jej jeszcze nie prezentuję.

Dziś dla odmiany wykrój z Papavero, codo którego nie byłam przekonana. Patrzyłam na niego i patrzyłam i miałam mieszane uczucia. Wyciągnęłam kawałek bawełny satynowanej ze skazami. Zależało mi na tkaninie która będzie lejąca i dobrze układająca się, a jednocześnie której nie będzie mi żal jak się okaże że sukienka to niewypał.

Jakie było moje zaskoczenie, gdy się okazało, że wykrój jest świetny. Po prostu leży na mnie genialnie. Nic nie odstaje, nic się nie marszczy. Jest ciut za wysoki pod szyją i jeśli będę po raz kolejny szyć z tego wykroju to ten element zmodyfikuję.

Niepozorna ale niezwykła
Troszkę obawiałam się przodu sukienki czy nie będzie odstawał za bardzo. Nie lubię takich sukienek, jednak dobór tkaniny był idealny. Gdyby to było coś dużo sztywniejszego, to wtedy owszem, sukienka na przodzie mogłaby się źle układać. Jednak uszyta z bawełny satynowanej pięknie spływa z ramion i biustu.

Tkanina spływa z ramion i  biustu
Bardzo ciekawy jest przedłużony tył. Trzeba tylko pamiętać w związku z tym, żeby spód sukienki był reprezentacyjny. Rozważam przy następnej sukience uszycie jej z podszewką w kontrastowym kolorze.

Podoba mi się też lekko falujący dół. Inspirujące są wstawki po bokach. Można je uszyć z tkaniny w kontrastowej kolorystyce. Z pewnością urozmaici to sukienkę.

Wstawki po bokach sukienki
Sukienka z tyłu dobrze się układa dzięki pionowym zaszewkom. Ja swoje nieco pogłębiłam by była ciut bardziej wcięta, ale było to o około 3 mm. Tak symbolicznie, natomiast na poniższym zdjęciu widać jak ładnie sukienka podkreśla walory kobiecej sylwetki. 

Przedłużony tył
Odszycia usztywniłam grubszą flizeliną. Trochę czasu mi zajęło żeby dobrze ułożyć odszycia i wszyć jak należy, efekt jest jak trzeba. Dość gruba tkanina nie wymagała wszywania podszewki, nie miałam też motywacji by szyć podszewkę, gdyż to miała być sukienka próbna.
 
Odszycie przodu

Miało być to próbne szycie jak pisałam, jednak sukienkę nosze i od wiosny znowu będę nosić. Nie przejmuję się skazami na tkaninie, gdyż w tym wzorze i tak mało kto jest w stanie je dostrzec. Sukienka jednak jest tak wygodna i tak dobrze się nosi, że żal byłoby ją zutylizować.

niedziela, 17 listopada 2013

Anna rządzi czyli model 44 po raz drugi!

Model 44 z Anny moda na szycie 3/2013 rządzi! Oto druga odsłona tego samego wykroju. Popełniony w ekspresowym tempie i przetestowany. Bardzo wygodna i praktyczna sukienka.
Sukienkę ta uszyłam z bawełny z niewielką domieszka. Tkanina przyjemnie się układa i całkiem dobrze szyje, ale ciut się naddaje więc musiałam się bardzo pilnować żeby nie naciągnąć żadnego z elementów wykroju podczas zszywania.

Efekt przerósł całkowicie moje oczekiwania. Sukienka była fantastyczna, idealna, no ach i och! Urocza, dziewczęca. Gdyby założyć pod nią koszulę to można w niej iść do biura, a zakładając golf nie straszny nam chłód na spacerze ze znajomymi. Sweterek założony na wierzch i mamy idealny zestaw na randkę.

Bardzo lubię ciuszki, które są uniwersalne. Dobra jakość tkaniny gwarantuje dobry wygląd i trwałość uszytka. Póki co sukienka jest bez podszewki, bo tkanina była dość gruba i nieprześwitująca nawet pod światło. Natomiast rozważałam wszycie podszewki.
Tył dopasowany zaszewkami pionowymi. Widać też jak niestety w trakcie podklejania flizeliną naciągnęłam kraniec tkaniny do którego potem doszyty był zamek błyskawiczny. Kratka na szwie środkowym mi się rozjechała o około 3 mm. W każdym innym przypadku bym wypruła zamek, odkleiła flizelinę, przykleiła na noso i znowu doszyła zamek. Jednak tym razem sobie odpuściłam. Jestem zakochana w tej kracie i fasonie od pierwszego wejrzenia i niedoskonałość tej sukienki mnie zupełnie nie rusza.
Niezwykłe jest to, że tym razem po raz pierwszy od dawien dawna nie musiałam się gimnastykować z przesuwaniem zaszewek na biuście. Wykroje z których szyję są przygotowane na około 168 cm wzrostu, więc na osobę wyższą niż ja. O ile nie miało to szczególnego wpływu w przypadku spódnic czy sukienek o luxnym kroju, tak zwykle zawsze wychodziły mi ciut za nisko. Zwykle tego nie poprawiałam bo róznice były niewielkie, ale jednak dla mnie widoczne. W tym wykroju wszystko jest tam gdzie trzeba, chociaż na poniższym zdjęciu nie do końca oto widać. Wynika to z faktu, że mój manekin jest nieco szczuplejsza niż ja i cycki ma mniejsze.

Odszycie jak i przy poprzedniej sukience zmontowałam zarówno dla dekoltu jak i dla podkrojów pach. Dzięki temu sukienka układa się jak trzeba. Ach chciałoby się mieć overlocka...

Odszycie podkroju szyi i pach
I na koniec coś co się nieczęsto zdarza słit focia z rąsi czyli jak w sukience. Nieco pogniecionej bo zdążyła w niej zrobić furorę na rodzinnym obiedzie a potem szalejąc na zakupach.  Na zdjęciach widać, że póki się nie kręcę za bardzo sukienka się dobrze układa.
Gdy się nie kręcę za bardzo...
Jednak gdy zaczynam się gimnastykować, wtedy sukienka zsuwa się z ramion ku szyi i robi się fałdka pod szyją.
...i gdy się gibałam.
Sukienka ma dość duże luzy odzieżowe. W talii mogłabym ją spokojnie zwęzić, ale nie będę tego robić. Podoba mi się taka nieco luźna forma. Jakoś dobrze mi się komponuje z kratką i tym fasonem. Jestem modelem zachwycona i dobrze się w nim czuję. Ot co!

czwartek, 14 listopada 2013

Annowa sukienka - wykrój idealny

Od bardzo dawna szukałam wykroju który będzie uniwersalny. W zależności od tego z jakiej tkaniny zostanie uszyta sukienka, będzie to albo elegancka kreacja, albo ciuch na imprezkę ze znajomymi albo wygodna sukienka w której można wyskoczyć po zakupy.

Wybrałam się do empiku by przejrzeć Burdę klasyka i zobaczyłam Anna moda na szycie numer 3/2013. Po nie do końca udanych próbach o których było tutaj, nie byłam przekonana do tego magazynu. Ale było w nim kilka wykrojów które zwróciły moją uwagę. Postanowiłam zaryzykować i kupiłam Annę. Leżała dwa dni na stole nim znalazłam czas by ją na spokojnie przejrzeć.

Znalazłam model nr 44. Prosta sukieneczka, która może być cekinowa albo klasyczna mała czarna. Uszyłam rozmiar 38 chociaż mogłoby wynikać, że będzie na mnie za mały, ale jednak nie. Nauczona poprzednim wykrojem z Anny, nieco ryzykowałam ale postanowiłam zaszaleć i spróbować. Chciałam mieć sukienkę o takim prostym kroju. A że ostatnio nabyłam nieco kratkowych tkanin...

Nie chciałam ryzykować niewypału na którejś z moich ślicznych kratek więc wyciągnęłam tkaninę, której byłoby mi najmniej żal. To prawdopodobnie jakaś wiskoza, ale nie mam pewności. Grunt, że miękko się układa, przyjemnie się szyje i daje pogląd co i jak z tym wykrojem będzie.

Sukienkę szyłosię dośc szybko. Zszyłam zaszewki na biuście, zaszewki tyłu. Przygotowałam odszycia podklejając je flizeliną. Zszyłam szwy ramion. Potem doszyłam odszycia. Przewróciłam sukienkę na prawą stronę. Zszyłam boki. Wszyłam zamek. Podwinęłam sukienkę i bach! Jest!

Przymierzyłam sukienkę nie spodziewając się zbyt wiele. A tu totalna niespodzianka! Sukienka świetnie leży. Dobrze się układa. łatwo da się ją modelować poprzez pogłębienie zaszewek z tyłu lub dodając zaszewki przodu. Można do niej zmontować też rękawki.

Profilem
Sukienkę można uszyć ze sztywniejszej tkaniny i tez będzie to bardzo ciekawy model, chociaż chyba takie dobrze układające się tkaniny to przeznaczenie tego wykroju.

Plecy manekina odziane w kiecę
Model mogę polecić każdej nawet najbardziej początkującej krawcowej. Myślę, że każda kobieta poczuje się dobrze w tym modelu. Ukryje niewielki brzuszek, a do tego daje wiele możliwości zmian.
Tył - zamek nie zapięty do końca
Następnym razem szyjąc z tego wykroju zmienię dwie rzeczy. Zwężę wykrój w ramionach bo jest na mnie ciut za szeroki. I zmienię rodzaj dekoltu. Może zrobię go półokragły i dodam łezkę z guziczkiem? A może głębokie rozcięcie?

Sukienka wyglądałaby też interesująco z półokrągłym dekoltem i kołnierzykiem.

Przód i łódkowy dekolt
Odszycia wg anny były tylko wokół dekoltu. Ja zmontowałam sobie również odszycie dla podkrojów pach. Tkaniny z których miałam w planie szyć tą sukienkę, nie układałyby się dobrze bez tego odszycia. Zresztą łatwo popsuć sukienkę nieumiejętnie wszywając lamówkę. Zresztą co ja tu bedę gadać. Nie mam fazy ostatnio na lamówki, a nie miałam dostatecznie dużo tkaniny w brązowe maziaje, by przygotować lamówkę ze skosa. Więc pozostało zrobić odszycie.

Odszycie podkroju szyi i pach
Następnego dnia po uszyciu próbnym wyciągnęłam kraciastą tkaninę, z której popełniłam ten sam model. Śpieszyłam się z szyciem bo chciałam wyskoczyć w miasto w tej sukience. I udało się, ale o tym za jakiś czas!

poniedziałek, 11 listopada 2013

Sukienka z półbaskinką

Od pewnego czasu nosiłam się by uszyć sukienkę z falbanką z Papavero, której wykrój możecie zobaczyć tutaj: http://papavero.pl/wykroje-do-pobrania/583-gotowy-wykroj-sukienka-z-asymetryczn-falbank.html.

Jednak falbanka to absolutnie nie było to co mnie satysfakcjonowało. Miałam ochotę na baskinkę, na asymetryczną baskinkę! Tym bardziej, że chciałam uszyć tą sukienkę z tkaniny ze złotą nitką. Ta sukienka po prostu musiała być inna, wyjątkowa.

Zaczęłam od skrojenia poszczególnych elementów wg szablonu wydrukowanego z Papavero. Wtedy jeszcze było to banalnie proste, w sensie zrobienia szablonu, bo drukarka normalnie działała. Teraz wydrukowanie każdej strony sprowadza się do 3xK: klęczenia przed nią, klęcia na nią i klikania.

Tkanina łatwo się kroiła, ale musiałam pilnować by jej nie naciągać, bo naddaje się nieco. Ponieważ sukienka jest asymetryczna, toteż składa się z wielu elementów, które należy skroić z pojedynczej warstwy tkaniny.

Skrojone elementy górnej części sukienki
 Dopasowałam poszczególne elementy do siebie kierując się nacinkami.

Nacinek do nacinka
 Pospinałam wszystko szpilkami, tam gdzie linia szwów idzie po łuku nieco gęściej.

Szpilka do szpilki - góra...
...i dół sukienki
Zszyłam wszystkie elementy, wzdłuż pionowych cięć. Sukienkę planowałam wykończyć pod szyją podwijając i stebnując wykończenie lub jakąś ozdobną lamówką.

Zszyty przód...prawie
Zapasy szwów obrzuciłam zygzakiem oczywiście.
Nieco falująca linia szwu
Następnie wszystkie szwy rozprasowałam na płasko. Nie za bardzo mi się ta tkanina chciała dać ładnie rozprasować. Dodatek sztucznego dodaje jej uroku i praktyczności, bo się niemal nie gniecie, jednak przy okazji utrudnia szycie i prasowanie.

Rozprasowuję szwy popsutym żelazkiem
Słabo grzejące żelazko roboty nie ułatwiało oczywiście, ale jestem twarda. Rozprasowałam co było trzeba i spięłam szwy ramion


Znowu szpilki idą w ruch, by stworzyć sukienkę
Zapasy szwów oczywiście obrzucone a następnie rozprasowane, czego już nie uwieczniłam. Ale wiecie jak to się robi, więc tym bardziej nie ma tragedii.

Tak wygląda obrzucony szew ramienia
Zszytą górę sukienki powiesiłam na manekinie, by się ponapawać swoim dziełem i zastanowić się co dalej. W międzyczasie zszyłam dół sukienki.

Góra prawie gotowa
Następnie do manekina przypięłam dół sukienki. Jakie było moje zdziwienie, gdy się okazało, że dół jest za szeroki na linii doszycia. Myślałam, dumałam i mnie olśniło. Nie zszyłam zaszewek! Po zszyciu zaszewek okazało się , że wszystko pasuje idealnie.

Gdy już miałam wszystko dopasowane, wtedy zaczęłam kombinować z upinaniem falbanki tudzież baskinki. Jeden z pomysłów wyglądał tak jak poniżej:

Jedna z wersji baskinki
Sukienka w tej formie wisiała na manekinie kilka godzin, żeby się zastanowić w którą pójść stronę i jak to powinno ostatecznie wyglądać. Stanęło na tym co mi przyszło jako pierwsze do głowy. Jednak był problem. Baskinka musiała mieć podszewkę albo być z podwójnej warstwy materiału sukienki. A tego by mi raczej nie wystarczyło. Wyciągnęłam więc złoto-beżową podszewkę i skroiłam podszewkę do baskinki.

Wtedy też stwierdziłam, że w sumie skoro już kroję podszewkę, to mogę skroić podszewkę na całą sukienkę. Dokumentacja foto z tego etapu jednak przepadła. Grunt, że podszewka powstała.

Ułożyłam baskinkę i wszyłam do sukienki.

Wszyłam podszewkę do sukienki, a na tym etapie nie jest to takie bajecznie proste. Pokleiłam flizeliną newralgiczne miejsca tj. podkrój szyi, pach i rozcięcie na plecach gdzie docelowo miał się znaleźć zamek błyskawiczny. Wszyłam zamek kryty. Podwinęłam sukienkę i podszewkę do oczekiwanej długości. I tadammmmm!

Przód sukienki - to najbliższy rzeczywistości kolor

Troszkę przodem, troszkę bokiem i nie ułożyłam baskinki

Boczkiem...baskinka już ułożona
I sukienka tyłem
I baskinkowym boczkiem
Zbliżenie na baskinkę
Złota podszewka do złotonitkowej tkaniny