I tak to na chwilę obecną kurteczka jest w znacznej częsci gotowa i jestem z niej bardzo zadowolona. Lekko nie było, bo wełna jest niezwykle wymagająca, ale o tym za chwilkę. Kolor, wzór, fason - wszystko mi pasuje. Po raz pierwszy szyłam ciuch z raglanem i poszło wzorowo.
Szycie tej kurteczki obfitowało w ciekawe doświadczenia. Po pierwsze to prasowanie wełny. Koszmar! Tym bardziej, że tkanina jest dość luźno tkana i naciągała się w róznych kierunkach. Stanowiło to problem już na etapie przygotowywania wykroju. Do tego nie rozprasowałam tkaniny przed ułożeniem elementów wykroju i w trakcie układania szablonów musiałam się nagimnastykować nieco.
Kurteczka obfitowała też w babole jakie popełniłam na pierwszym etapie. Po pierwsze na tkaninie ułożyłam szablon odszycia. Skroiłam, podkleiłam flizeliną i co za kicha! Nigdzie ten element nie pasował. Patrzę na szablon, a tam jak byk napisałam, że to dotyczy modelu 117. A ja szyłam model 105!
Potem ta gimnastyka z naciągającą się wełną. W końcu zrezygnowałam z krojenia podwójnie złożonej tkaniny, tylko odwaliłam podwójną robotę i wycięłam dwa razy wszystkie elementy pilnując by za drugim razem ułożyć szablony "rewersem w górę".
Na zdjęciu poniżej część roboty związanej z układaniem szablonów na tkaninie. Oczywiście miałam jej nieduży kawałek więc była niezła gimnastyka by tak ułożyć formy, żeby się pomieścić a jednocześnie aby nitka prosta była zgodna ze wzorem.
Jak pogodzić nitkę prostą i wzór kraty? |
Bo szycie, to też klejenie! |
Zygzakowanie szwu pleców. |
Raglanowe rękawy to mały pikuś. Łatwo poszło ich zszycie, zabawa zaczęła się dopiero później.
Rękaw lewy i prawy, albo prawy i lewy. |
Pomarańcz daje ognia. |
Opis w Burdzie był tak fantastycznie czytelny i zrozumiały, że usiadłam w fotelu i postanowiłam zjeść kilka śliwek by to przemyśleć.Patrzyłam na elementy które miałam, mierzyłam, znowu patrzyłam, znowu mierzyłam i jakimś cudem udało mi się zgrać wszystkie części. Doszyłam kołnierz do stójki. Przestebnowałam szwy, a potem kombinacje z wpięciem stójki z kołnierzem do kurtki i odszyć. To było dość proste chociaż chwilę trwało niż wszystko ułożyłam równo. Miałam do przeszycia kilka warstw. 1 warstwę kurtki w porywach do 2 jeśli akurat był zapas szwu, 2 warstwy stójki, warstwa odszycia. Maszyna Silvercrest jednak dzielnie sobie z tym poradziła. Efekt poniżej.
Kurtka taka oto. |
Do zrobienia zostało jeszcze sporo rzeczy. Przede wszystkim zastanowić się nad długością rękawów. Na zdjęciu powyżej widać efekt tych rozważań. Jeden rękaw jest 3/4 a drugi jest 7/8. Kurtka jeszcze nie jest podwinięta bo nie ma wszytej podszewki. I to jest plan na jutro. Skroić i wszyć podszewkę. Nim jednak to zrobię muszę doszyć poduszki, bo na razie są tylko wsunięte pod kurteczkę. Jutro też poszukiwania guzika idealnego. Ma być duży i pomarańczowy. A no i rygielek z tyłu trzeba zmontować i naszyć. W końcu co to za wełniana kurteczka bez rygielka?! Na sam koniec przestebnuję krawędzie kurteczki. Jak dobrze pójdzie to w niedzielę będę mogła się w niej wybrać na zakupy. W botkach, z torebeczką i w skórzanych rękawiczka! Taka będę!
wow! zdolna z Ciebie dziewczyna! super relacja z kolejnych etapów szycia:)) często oglądając czyjąś pracę, patrzę i myślę sobie, że na pewno wszystko ładnie i składnie, bez prucia udaje się zszyć razem i tak pięknie wygląda,,, inaczej niż u mnie, gdzie często bywam w "pracowni prucia" i bynajmniej nie jest to moje ulubione zajęcie:))
OdpowiedzUsuńDzięki Jasper :) na tym etapie prucia jeszcze nie było, ale etap ostatni który jutro tu wstawię, a który dokonał się dzisiaj nad ranem obfitował w prucie. Stebnowanie, odwrotnie wszyta podszewka w rękaw. Było wesoło :)
UsuńTej jesieni kraty modne i i będziesz w tej pięknej kracie TOP i ta nitka, fajny pomysł, dodała charrrrakteru tkaninie. A że tak zapytam, z którego nr Burdy to?
OdpowiedzUsuńDzięki Monika :) To Burda 9/2007, model 105. Rękawy zrobiłam dłuższe, ale skrócić do 3/4 zawsze można :)
Usuń