Piszę nie używając palca wskazującego bo boli!
Wczoraj jednak nie szyłam już bo stwierdziłam, że dwie skrzywione szpilki, złamana igła, a na koniec dziura w placu to znak by odpuścić sobie siedzenie przy maszynie.
Wzięłam się od rana za szycie derki. Psinek nawet mi za bardzo nie przeszkadzał, koteł drzemał. Derka była wyzwaniem o tyle, że była malutka, na ślicznego siwego kucyka. Rozmiar derki to 100 cm po grzbiecie, długa na 60 cm.
Zrobiłam oczywiście podwójne zapięcie, jedno to szeroki rzep, drugie to niewielka metalowa klamra. Zastosowałam taką klamrę bo plastikowe miałam tylko duże. Poza tym do tak uroczej derki ta mała klamra lepiej pasowała. Wszyty rzep jest tak szeroki i mocny, że delikatniejsza klamra bez problemu da radę.
Muszę przyznać, że malinowy polar z którego uszyłam derkę jest śliczny. Kolor ma ciepły odcień czerwieni delikatnie wpadający w ciemny róż. Ale tak ciut ciut, no po prostu malina!
Jak zwykle mam stres czy się derka spodoba zamawiającym... ech.
A ja zawsze się stresuję, żeby paczka nie została zgnieciona i doszła w całości do zamawiającego. Czasem poczta potrafi płatać różne figle..
OdpowiedzUsuńZapraszam do mnie na mały konkurs! http://aanneke.blogspot.com/2014/01/candy-candy-candy.html :)