Sukienka z Burdy uszyta! dzianina z Amstii przetestowana. wyszło wspaniale, fantastycznie i to może być jedna z moich ulubionych sukienek. Sesja foto i notka później, teraz wracam do pracy.
Ale jestem zachwycona :)
poniedziałek, 6 października 2014
piątek, 3 października 2014
Tkaniny z Amstii
Przyszły zamówione tkaniny STOP trzeba się leczyć STOP są takie cudowne STOP flausz taki miękki STOP bawełny satynowane takie grubiutkie STOP dzianina taka spełniająca oczekiwania STOP weekend pod znakiem szycia STOP zamelduję się po pracy STOP jestem tkaninoholiczką STOP
czwartek, 18 września 2014
Bluza, a może płaszczyk
Dzisiaj na grupie Warszawa Szyje pojawiło się pytanie o wykrój na płaszcz. Tak się składa że rok temu szyłam coś w bardzo zbliżonej formie, do tego co zostało zaprezentowane. W odpowiedzi na to zapytanie prezentuję moją bluzę uszytą wg wykroju z Burdy 10/2012 model 102 - wykaz modeli z tego numeru Burdy możecie znaleźć tutaj. W tej samej Burdzie są inne świetne wykroje na płaszcze i na pewno jeszcze do nich wrócę. Tak się napaliłam na modele z tego numeru Burdy, że zamawiałam ją w zeszłym roku przez dział prenumeraty.
Swoją bluzę uszyłam z dresówki podszytej polarem. Bluza powstała z myślą o spacerach z psem, żeby coś na szybko narzucić, a nie będzie to zbyt zobowiązujące. No i musiało być ciepłe. I efektowne bo mam dośc klasycznych bluz dresowych czy polarowych.
Do prezentacji tej bluzy tutaj zabierałam się już kilkukrotnie, ale zawsze to odwlekałam do chwili gdy doszyję zatrzaski i wtedy bluza będzie dokończona. Oczywiście do tej pory to nie nastąpiło, za to bluza zdążyła mi się w praniu nieco skurczyć (dziękuję ci podła, choć piękna dresówko) i bluzy teraz nie noszę.
Ten sam model uszyłam z grubego polaru, który chciałam wykończyć jakaś fajną lamówką, ale do tej pory nie miałam czasu by to skończyć.
Poniżej bluza w moim wykonaniu. Z kołnierzem luźno rzuconym i ułożonym z grubsza tak jak powinien leżeć.
W tej samej Burdzie, jak widać na rysunkach technicznych, jest kilka wariacji na temat kołnierza szalowego. Delikatnie modyfikując można uzyskać na prawdę szeroki wybór płaszczy lub kurtek z ciekawymi kołnierzami, z rozchodzącymi się połami lub klasycznym dołem, który się schodzi.
Do wykroju na pewno wrócę, bo marzy mi się płaszcz model 103, uszyty z flauszu w kolorze miodowym albo granatowym.
Swoją bluzę uszyłam z dresówki podszytej polarem. Bluza powstała z myślą o spacerach z psem, żeby coś na szybko narzucić, a nie będzie to zbyt zobowiązujące. No i musiało być ciepłe. I efektowne bo mam dośc klasycznych bluz dresowych czy polarowych.
Do prezentacji tej bluzy tutaj zabierałam się już kilkukrotnie, ale zawsze to odwlekałam do chwili gdy doszyję zatrzaski i wtedy bluza będzie dokończona. Oczywiście do tej pory to nie nastąpiło, za to bluza zdążyła mi się w praniu nieco skurczyć (dziękuję ci podła, choć piękna dresówko) i bluzy teraz nie noszę.
Ten sam model uszyłam z grubego polaru, który chciałam wykończyć jakaś fajną lamówką, ale do tej pory nie miałam czasu by to skończyć.
Poniżej bluza w moim wykonaniu. Z kołnierzem luźno rzuconym i ułożonym z grubsza tak jak powinien leżeć.
W tej samej Burdzie, jak widać na rysunkach technicznych, jest kilka wariacji na temat kołnierza szalowego. Delikatnie modyfikując można uzyskać na prawdę szeroki wybór płaszczy lub kurtek z ciekawymi kołnierzami, z rozchodzącymi się połami lub klasycznym dołem, który się schodzi.
Do wykroju na pewno wrócę, bo marzy mi się płaszcz model 103, uszyty z flauszu w kolorze miodowym albo granatowym.
piątek, 12 września 2014
Bezrękawniki na prezent
Przypomniało mi się dzisiaj, że nie prezentowałam tutaj ciuszków które uszyłam w zeszłym roku jako prezent gwiazdkowy. Ogromne niedopatrzenie z mojej strony.
Moi rodzice oprócz czapek i polarów dostali takie oto zgrabne bezrękawniki. Od środka polar, w środku ovata, a na zewnątrz ortalion. Kołnierz na stójce, wpuszczane kieszenie, zapinane na zamek błyskawiczny.
Plecy ozdobiłam aplikacją, M dla Mamy i T dla Taty.
Po szyciu kłaczki ovaty zbierałam po całym mieszkaniu. Było tez zabawnie bo o tym że miałam wszyć kieszenie przypomniało mi się z chwilą pikowania warstwy wierzchniej z ovatą. Wszywanie wtedy kieszeni to była niezła jazda. Tym bardziej, że ogarnęłam już częściowo pokój i wyrzuciłam ścinki. W tym cztery skrojone kieszenie :) w efekcie ortalionu wystarczyło mi na jeden zestaw i na pól drugiego więc sztukowałam kieszenie polarem. Ale są!
Aaa, jeszcze mi się przypomniało, że jak szyłam te bezrękawniki to oczywiście udało mi się przeszyć palec :) zdarzyło mi się to drugi raz w życiu. Szycie to niebezpieczne zajęcie :)
Moi rodzice oprócz czapek i polarów dostali takie oto zgrabne bezrękawniki. Od środka polar, w środku ovata, a na zewnątrz ortalion. Kołnierz na stójce, wpuszczane kieszenie, zapinane na zamek błyskawiczny.
Plecy ozdobiłam aplikacją, M dla Mamy i T dla Taty.
Po szyciu kłaczki ovaty zbierałam po całym mieszkaniu. Było tez zabawnie bo o tym że miałam wszyć kieszenie przypomniało mi się z chwilą pikowania warstwy wierzchniej z ovatą. Wszywanie wtedy kieszeni to była niezła jazda. Tym bardziej, że ogarnęłam już częściowo pokój i wyrzuciłam ścinki. W tym cztery skrojone kieszenie :) w efekcie ortalionu wystarczyło mi na jeden zestaw i na pól drugiego więc sztukowałam kieszenie polarem. Ale są!
Aaa, jeszcze mi się przypomniało, że jak szyłam te bezrękawniki to oczywiście udało mi się przeszyć palec :) zdarzyło mi się to drugi raz w życiu. Szycie to niebezpieczne zajęcie :)
środa, 10 września 2014
Sukienka mnie męczy, więc leczę się nowymi wzorami nadruków
Mam ogromny wyrzut sumienia. Jeden bo dotyczy jednej sukienki z ostatniej burdy. Chęci są, ale nadal nie wiem z czego ją uszyć. Chodzi oczywiście o tą kiecę co poniżej.
Piszą że to wełna. Wełna bez podszewki mnie zagryzie. Z drugiej strony jednak nie wiem co by się ładnie układało i nie było zbyt cienkie. No i jeszcze żeby się dobrze szyło, bo cięcie po łuku nie jest zbyt wdzięczne jeśli tkanina jest niewdzięczna w szyciu.
Poza tym chyba nie obejdzie się bez próbnego szycia, bo nie jestem pewna co do tego jak ta sukienka będzie się układała na biuście. Może się okazać, że jedynym sensownym wyjściem będzie uszycie sukienki z czegoś elastycznego. Nie podejmuję się zmiany rozmiaru góry w tym przypadku. Po pierwsze rozmiar 40 będzie za szeroki w ramionach co przy tych rękawkach będzie wyglądać bardzo źle albo jeszcze gorzej. Z kolei tez trudno będzie płynnie przejść z 40 w biuście do 38 w talii przy takich cięciach. Dawno żadna sukienka tak mnie nie dręczyła :)
Z innych ciekawostek to zajrzyjcie do sklepu i popatrzcie co zdolne ludki narysowały i jakie wzory można od wczoraj zamawiać - Grzegorz "o niezwykle medialnym nazwisku" Kwaśniewski i Cichy.Art. A gdyby się komuś nie chciało zaklikać do sklepu to poniżej kilka wzorów.
Źródło: burda.pl |
Piszą że to wełna. Wełna bez podszewki mnie zagryzie. Z drugiej strony jednak nie wiem co by się ładnie układało i nie było zbyt cienkie. No i jeszcze żeby się dobrze szyło, bo cięcie po łuku nie jest zbyt wdzięczne jeśli tkanina jest niewdzięczna w szyciu.
Poza tym chyba nie obejdzie się bez próbnego szycia, bo nie jestem pewna co do tego jak ta sukienka będzie się układała na biuście. Może się okazać, że jedynym sensownym wyjściem będzie uszycie sukienki z czegoś elastycznego. Nie podejmuję się zmiany rozmiaru góry w tym przypadku. Po pierwsze rozmiar 40 będzie za szeroki w ramionach co przy tych rękawkach będzie wyglądać bardzo źle albo jeszcze gorzej. Z kolei tez trudno będzie płynnie przejść z 40 w biuście do 38 w talii przy takich cięciach. Dawno żadna sukienka tak mnie nie dręczyła :)
Z innych ciekawostek to zajrzyjcie do sklepu i popatrzcie co zdolne ludki narysowały i jakie wzory można od wczoraj zamawiać - Grzegorz "o niezwykle medialnym nazwisku" Kwaśniewski i Cichy.Art. A gdyby się komuś nie chciało zaklikać do sklepu to poniżej kilka wzorów.
projekt: Grzegorz Kwaśniewski |
projekt: Grzegorz Kwaśniewski |
projekt: Grzegorz Kwaśniewski |
projekt: Grzegorz Kwaśniewski |
projekt: Grzegorz Kwaśniewski |
projekt: Grzegorz Kwaśniewski |
projekt: Grzegorz Kwaśniewski |
projekt: Grzegorz Kwaśniewski |
projekt: Cichy.Art |
projekt: Cichy.Art |
projekt: Cichy.Art |
projekt: Cichy.Art |
projekt: Cichy.Art |
projekt: Cichy.Art |
wtorek, 2 września 2014
Szara strefa i przedsiębiorcy w kontekście koszulkowym
Na jednej z grup znalazłam taki oto wpis:
Osoby handlujące bez wystawiania paragonów, rachunków i faktur sadzą, że są sprytne bo mają duże marże, nie ponoszą kosztów prowadzenia działalności gospodarczej. Nie mają jednak w garści wielu narzędzi, którymi dysponują przedsiębiorcy.
Sytuacja jak powyżej nie zdarza się bardzo często, bo klienci jednak są uczciwi. Oczywiście zdarzają się wyjątki. Zasadniczo jednak uczciwi, sympatyczni. Szlag mnie jednak trafia gdy co chwila słyszę argumenty, że ktoś inny sprzedaje takie koszulki taniej. Nic dziwnego, bo nie ponosi obciążeń i sprzedając za połowę mojej ceny, ma większą marżę niż ja.
Drodzy rękodzielnicy, hobbistycznie produkujący i sprzedający swoje dzieła. Jeśli już bardzo chcecie sprzedawać towar nie odprowadzając podatków, jeśli już musicie nam drobnym przedsiębiorcom robić konkurencję to przynajmniej niech to będzie walka na jakość, a nie na cenę.
Oferując klientowi ten sam towar w tej samej cenie, układ jest jasny. Wy macie większy zysk, my mniejszy, ale to klient podejmuje decyzję u kogo kupi towar. Podejmie decyzję analizując wartość dodaną. Nie obniżajcie jednak cen do poziomu na którym nie możemy walczyć. Dajcie nam szansę, prooooszę!
Zapytałam, czy został wystawiony dokument potwierdzający sprzedaż na podstawie którego można dochodzić roszczeń. I wtedy pojawiło się następujące tłumaczenie:Chciałabym Was ostrzec!!!!!!!
Nie mogę na forum podać danych osobowych podam inicjały E.G. z Cieszyna.
Kupiła ode mnie 3 koszulki zapłaciła za 2 (już nie będę się rozpisywać jak do tego doszło bo sama jestem sobie winna...)
Aktualnie skasowała konto na fb i nie mam z nią żadnego kontaktu. Zostało mi w pamiątce jej zdjęcie więc załączę oczywiście z zamazaną twarzą.
Nie chodzi już o pieniądze, ale niech mi ktoś powie jak osoba, która ma własne konie i powinna mieć wielkie serce i być po prostu ok może coś takiego zrobić? Jest to smutne nie można ufać ludziom
Dodam, że przez miesiąc mnie zwodziła i wierzyłam jej do końca (głupia ja), że problem to wina banku lub poczty...
ja wiem ale ja maluję koszulki z zamiłowania głównie dla znajomych i nie mam firmy bo to jest moje hobby - ale na prawdę nie chodzi mi o te pieniądze tylko o sam fakt tym bardziej ze jest to osoba, która ma konieZatem to znajoma oszukała dziewczynkę? Bo coś się tu kupki nie trzyma.
Osoby handlujące bez wystawiania paragonów, rachunków i faktur sadzą, że są sprytne bo mają duże marże, nie ponoszą kosztów prowadzenia działalności gospodarczej. Nie mają jednak w garści wielu narzędzi, którymi dysponują przedsiębiorcy.
Sytuacja jak powyżej nie zdarza się bardzo często, bo klienci jednak są uczciwi. Oczywiście zdarzają się wyjątki. Zasadniczo jednak uczciwi, sympatyczni. Szlag mnie jednak trafia gdy co chwila słyszę argumenty, że ktoś inny sprzedaje takie koszulki taniej. Nic dziwnego, bo nie ponosi obciążeń i sprzedając za połowę mojej ceny, ma większą marżę niż ja.
Drodzy rękodzielnicy, hobbistycznie produkujący i sprzedający swoje dzieła. Jeśli już bardzo chcecie sprzedawać towar nie odprowadzając podatków, jeśli już musicie nam drobnym przedsiębiorcom robić konkurencję to przynajmniej niech to będzie walka na jakość, a nie na cenę.
Oferując klientowi ten sam towar w tej samej cenie, układ jest jasny. Wy macie większy zysk, my mniejszy, ale to klient podejmuje decyzję u kogo kupi towar. Podejmie decyzję analizując wartość dodaną. Nie obniżajcie jednak cen do poziomu na którym nie możemy walczyć. Dajcie nam szansę, prooooszę!
niedziela, 31 sierpnia 2014
Z wizytą u Materialistek i dlaczego warto się mierzyć
Notka miała być wczoraj, ale nauka mnie pochłonęła całkowicie.
I tak oto dzisiaj relacja z piątku o której wspomniałam i jedna uwaga na gorąco. Zmierzcie się za każdym razem nim przygotujecie wykrój. Przywykłam, że szyję sukienki w rozmiarze 38/40 burdowe. Skroiłam rozmiar 40 jak zwykle, uszyłam, odpicowałam, przymierzyłam i odłożyłam sukienkę. Jest za duża! Wzięłam centymetr i przystąpiłam do mierzenia. Taaa, 38 byłoby w sam raz. Rozmiar 40 + luzy odzieżowe dały mi bardzo ładnie wykończony worek zamiast sukienki.
Co do relacji to w środę w końcu moja noga stanęła w sklepie Materialistek. Niesamowite tkaniny, przyjazne wnętrze, wygodne fotele i pyszna kawa, nawet nie wiadomo kiedy minęła ponad godzina. Postanowiłam w piątek znowu najechać Agnieszkę by zobaczyć co się dzieje u Materialistek w ciągu dnia. Bo Materialistki to nie jest zwykły sklep. To miejsce z tkaninami, dodatkami krawieckimi ale również z maszynami do szycia i hafciarkami (Janome, Brother), a także punkt na warsztatowej mapie Warszawy. I w piątek działo się. wykroje porozkładane na podłodze, fale tkanin zakrywające stół, a nad skrojonymi elementami pochylone były kobietki młodsze i starsze tworzące bluzy i piórniki. Była taka atmosfera pracy, że miałam ochotę rzucić torbę w kąt i złapać się za mój upatrzony panel by stworzyć kiecę z kimonowym rękawem.
Duży stół pozwala wygodnie pracować z wykrojem i tkaninami. Maszyny stoja stabilnie, po prostu wymarzone warunki do tworzenia unikalnych kreacji. Na regałach stoją belki z wyjątkowymi tkaninami. Polecam niezwykłe sukienkowe żakardy. I tak modną piankę/scubę/nurka w kolorowe wzory. Kusi mnie sukienka albo chociaż spódniczka z tej dzianiny. B
No i wzorzyste bawełny. Są na prawde ładniutkie.
Ja osobiście zakochałam się w panelach, dzianinie z syrenką i niebieskimi różami, no i panel z miastem. Już mam wybrany fason, teraz tylko znaleźć odpowiedni wykrój. Z tym to akurat u Materialistek nie ma większego problemu, bo Agnieszka udostępnia roczniki Burdy i wielu innych czasopism z wykrojami (to te białe segregatory ze zdjęcia poniżej).
Ogromna wiedza i doświadczenie Agnieszki jest oceniona. Tu nie kipicie tkaniny marnej jakości, ani takiej której nie dacie rady przeszyć na maszynie. Aga doradzi jak sobie radzić z dzianinami, których ma szeroki wybór, podpowie jak sprytnie szyć jedwabiste panele. U materialistek możecie zapisać się na warsztaty by pod okiem profesjonalistki uszyć wymarzoną kreację.
Istotnym atutem miejsca jest przyjemny dojazd oraz miejsca parkingowe w okolicy bliższej i dalszej.
Gdzie znaleźć sklep Materialistek? W Warszawie, przy ulicy Bolkowskiej 1B. Otwarte jest od poniedziałku do piątku od 10:30 do 18:30, w soboty od 10:30 do 14:30.
Na prawdę warto tam zajrzeć, gwarantuję że nie ma drugiego takiego sklepu w Warszawie i okolicach. Piekne tkaniny, przesympatyczna obsługa (kto był w elce ten wie dlaczego o tym piszę), ogromna wiedza Agnieszki, fachowe doradztwo. Czego można chcieć więcej? Ewentualnie podwyżki w pracy :P
I tak oto dzisiaj relacja z piątku o której wspomniałam i jedna uwaga na gorąco. Zmierzcie się za każdym razem nim przygotujecie wykrój. Przywykłam, że szyję sukienki w rozmiarze 38/40 burdowe. Skroiłam rozmiar 40 jak zwykle, uszyłam, odpicowałam, przymierzyłam i odłożyłam sukienkę. Jest za duża! Wzięłam centymetr i przystąpiłam do mierzenia. Taaa, 38 byłoby w sam raz. Rozmiar 40 + luzy odzieżowe dały mi bardzo ładnie wykończony worek zamiast sukienki.
Co do relacji to w środę w końcu moja noga stanęła w sklepie Materialistek. Niesamowite tkaniny, przyjazne wnętrze, wygodne fotele i pyszna kawa, nawet nie wiadomo kiedy minęła ponad godzina. Postanowiłam w piątek znowu najechać Agnieszkę by zobaczyć co się dzieje u Materialistek w ciągu dnia. Bo Materialistki to nie jest zwykły sklep. To miejsce z tkaninami, dodatkami krawieckimi ale również z maszynami do szycia i hafciarkami (Janome, Brother), a także punkt na warsztatowej mapie Warszawy. I w piątek działo się. wykroje porozkładane na podłodze, fale tkanin zakrywające stół, a nad skrojonymi elementami pochylone były kobietki młodsze i starsze tworzące bluzy i piórniki. Była taka atmosfera pracy, że miałam ochotę rzucić torbę w kąt i złapać się za mój upatrzony panel by stworzyć kiecę z kimonowym rękawem.
Tu się szyje! |
No i wzorzyste bawełny. Są na prawde ładniutkie.
Ja osobiście zakochałam się w panelach, dzianinie z syrenką i niebieskimi różami, no i panel z miastem. Już mam wybrany fason, teraz tylko znaleźć odpowiedni wykrój. Z tym to akurat u Materialistek nie ma większego problemu, bo Agnieszka udostępnia roczniki Burdy i wielu innych czasopism z wykrojami (to te białe segregatory ze zdjęcia poniżej).
Tu się kombinuje! |
Istotnym atutem miejsca jest przyjemny dojazd oraz miejsca parkingowe w okolicy bliższej i dalszej.
Gdzie znaleźć sklep Materialistek? W Warszawie, przy ulicy Bolkowskiej 1B. Otwarte jest od poniedziałku do piątku od 10:30 do 18:30, w soboty od 10:30 do 14:30.
Na prawdę warto tam zajrzeć, gwarantuję że nie ma drugiego takiego sklepu w Warszawie i okolicach. Piekne tkaniny, przesympatyczna obsługa (kto był w elce ten wie dlaczego o tym piszę), ogromna wiedza Agnieszki, fachowe doradztwo. Czego można chcieć więcej? Ewentualnie podwyżki w pracy :P
Subskrybuj:
Posty (Atom)