Wczoraj na warszawskiej Woli miało miejsce przedziwne zdarzenie, któremu towarzyszył ogromny huk. Otóż zawalił się świat pewnej kobiecie.Sytuacja miała miejsce chwilę p tym, jak dzioewczę przeczytało wiadomość przesłaną przez Zibiasza (pozdrawiam!).
Zibiasz napisał: Pozwolę sobie nie zgodzić się z Twoimi spostrzeżeniami, dotyczącymi
rzekomej staranności i precyzyjnego dopasowania przedmiotowych kreacji;
otóż w mojej długiej przygodzie z branżą reklamową przepracowałem
ok. 10 lat w branży telewizyjnej i mam pewne pojęcie, jak to wygląda "od
zakrystii".
Kreacje aktorów nie nadają się do wyjścia na ulicę, ponieważ są
pospinane szpilkami i dopasowane prowizorycznie, żeby tylko dobrze
wyglądać w kilku ujęciach. W najlepszym wypadku są sfastrygowane.
Nie jestem ekspertem akurat od "Dynastii", bo oglądałem zaledwie
kilka fragmentów, a całego odcinka nie byłem w stanie wytrzymać, jednak w
branży TV wszystkie "sztuczki" są szeroko omawiane i znane, natomiast
ten serial był od zawsze znany, jako swoista gałąź przemysłu
filmowo-telewizyjnego.
Miało przy nim pracę tysiące ludzi i niejedna fortuna na nim wykwitła. Kilka też upadło
Stroje dla aktorów dostarczały znane domy mody, które w ten sposób
miały darmową reklamę, ale nie były to rzeczy szyte na miarę dla tych
aktorów, a po zakończeniu zdjęć przeważnie wracały na wieszak w salonie.
Były, ma się rozumieć, przypadki, kiedy kreacja za symboliczną
opłatą trafiała na własność kogoś z aktorów i wówczas była dopasowywana,
ale już na własną rękę.
Poza tym często zdarzało się, że występowały w serialu prototypy,
swoiste "makiety", które były dopiero w stadium projektowym. Stąd w
każdym odcinku gwiazdy miały inną kreację, a czasem nawet kilka, które
przed zdjęciami były dopasowywane niemal naprędce, aby nie znużyć
kapryśnej gwiazdy staniem nieruchomo
Taki ciuch miał konkretne zadanie wyglądania atrakcyjnie przez
krótki czas i od tego byli oświetleniowcy, styliści, rekwizytorzy,
sekretarki planu i cały sztab, aby nie dopuścić w ujęciu takiego
ustawienia aktora, które obnażyłoby prowizorkę.
Zauważ, że większość scen odbywa się statycznie, czyli - stoją,
chodzą, gadają, leżą i pachną, siedzą i sączą drinka. Gdyby zaistniała
potrzeba dynamicznego ruchu - wówczas specjalnie dla tego ujęcia
kostiumy musiałyby zostać wzmocnione, czyli po prostu normalnie uszyte.
Inaczej by się rozpadły dopasowania "na szpilki". I za taki kostium już wytwórnia musi zapłacić, bo nie będzie się nadawał do sprzedaży.
Jako się rzekło, nie jestem specem od "Dynastii", ale oglądałem
sporo odcinków jej skromniejszej wersji studyjnej - "Santa Barbara", bo
akurat w naszym studiu były udźwiękowiane polskie wersje odcinków.
Wprawnym okiem specjalisty od "upiększania rzeczywistości"
wyławiałem w nich wszelkie oszustwa, na które normalny widz nie zwraca
nawet uwagi, bo zajmuje go fabuła. Ja natomiast mam już takie
skrzywienie zawodowe, że widzę w filmach zupełnie inne rzeczy. A już
szczególnie, kiedy fabuła nie zajmuje mnie ani trochę
Nie chciałem absolutnie burzyć Ci wizji pięknego świata i cudownych kreacji, ale nie w filmie trzeba ich szukać! A już z pewnością nie w amerykańskim, który słynie z blichtru i pozornego przepychu.
Już Twoje wprawne oko wyłowiło różnicę w subtelności połysku
tkaniny, a przecież na reflektory są założone tzw. blendy, czyli arkusze
fizeliny, dzięki którym światło rozprasza się równomiernie i miękko!
Wyobraźmy sobie teraz, jak by te poliestry świeciły w normalnym
oświetleniu!
Albo weźmy takie dekolty. Nie bez powodu nazywają się "amerykańskie"
Ale też weźmy pod uwagę, ile czasu spędzają tamte panie u kosmetyczek i
w salonach SPA... A i tak post-produkcja musi robić retusze...
I te tony pudrów wszelkiego autoramentu i pomad rozmaitości
osobliwej, których potoki spływają po 10 minutach w spiekocie jupiterów i
trzeba przerwać ujęcie, aby pospiesznie odświeżyć facjatę...
Konkludując - nie wierzcie w ani jeden efekt, zobaczony w filmie!
Wiem coś o tym, jako wieloletni spec od tych rzeczy i niedawny
wykładowca efektów specjalnych w Szkole Reklamy. Zaprawdę niejeden
dekolt i niejedno czoło oczyszczałem z krostek, tudzież kolana z sińców
Ponadto pozdrowienia dla Moniki (http://ksiezniczkawbryczesach.blogspot.com/), która zasiała w mojej głowie niepokój po tym jak mi wskazała link do strony z niezłymi kieckami.Przez to, zamiast robić UI w wersji na Androida to ja przeglądałam modele sukienek i analizowałam co i jak mogę uszyć :)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz