Przypomniało mi się dzisiaj, że nie prezentowałam tutaj ciuszków które uszyłam w zeszłym roku jako prezent gwiazdkowy. Ogromne niedopatrzenie z mojej strony.
Moi rodzice oprócz czapek i polarów dostali takie oto zgrabne bezrękawniki. Od środka polar, w środku ovata, a na zewnątrz ortalion. Kołnierz na stójce, wpuszczane kieszenie, zapinane na zamek błyskawiczny.
Plecy ozdobiłam aplikacją, M dla Mamy i T dla Taty.
Po szyciu kłaczki ovaty zbierałam po całym mieszkaniu. Było tez zabawnie bo o tym że miałam wszyć kieszenie przypomniało mi się z chwilą pikowania warstwy wierzchniej z ovatą. Wszywanie wtedy kieszeni to była niezła jazda. Tym bardziej, że ogarnęłam już częściowo pokój i wyrzuciłam ścinki. W tym cztery skrojone kieszenie :) w efekcie ortalionu wystarczyło mi na jeden zestaw i na pól drugiego więc sztukowałam kieszenie polarem. Ale są!
Aaa, jeszcze mi się przypomniało, że jak szyłam te bezrękawniki to oczywiście udało mi się przeszyć palec :) zdarzyło mi się to drugi raz w życiu. Szycie to niebezpieczne zajęcie :)
Takie prezenty są najlepsze! :-) Pomysł świetny. A pikowałaś stopką do pikowania, czy tylko tak ot, przeszyłaś stębnówką?
OdpowiedzUsuńPrzeszyłam stebnówką. Stebnowałam w ten sposób tylko ortalion doszyty do ovaty. Polar pod spodem nie jest pikowany.
UsuńKurcze naprawdę świetna. Taka przydałaby się i moim rodzicom i mężowi i mi.... :)
OdpowiedzUsuńTrafiłam tu przez przypadek ale już nie odejdę :)
Dziękuję Mgiełka :) miło to słyszeć tudzież czytać :)
UsuńCzapki z głów, dla mnie to chyba wyższa szkoła jazdy. Super jest!
OdpowiedzUsuńWow to musiało być wymagające szycie, ale wyszły rewelacyjne!
OdpowiedzUsuńRewelacja !!! mistrzostwo.
OdpowiedzUsuńMała rada przed doszyciem zamka przeparuj go żelazkiem to nie będzie się falował po doszyciu.
OdpowiedzUsuń