Znalazłam chwilkę, dogadałam się z weną i oto jestem.
Dziś pokaże wam sukienkę w której byłam swego czasu na obiedzie z przyjaciółmi. Usmiałam się, bo w pewnym momencie ze strony jednej z dziewczyn:
- A ta sukienka do kupna?
- Nie, sama ja uszyłam.
- A wygląda jak kupna!
Nie wiem czy to komplement, czy powinnam się obrazić. Uśmiechnęłam się, bo tego dnia widziałam, że robię piorunujące wrażenie na wszystkich gościach. Sukienka jest niesamowita.
Uszyłam ją z bawełny w kwiatki. Góra dopasowana, z półokrągłym dekoltem. Dół zrobiłam rozkloszowany, marszczony. Sukienka jest na podszewce satynowej, do której doszyłam pas zmarszczonego tiulu sztywnego który uniósł dół sukienki. Tiul jest ciut dłuższy niż sama sukienka i wystaje spod rąbka sukienki na około 2 cm.
Wow piękna:)!
OdpowiedzUsuńPiękna sukienka. Tiul wystający za rąbek spódnicy wygląda bardzo ciekawie. :)
OdpowiedzUsuńŚliczna, nie dziwię się, że wszyscy zwracali na nią uwagę :) A taką bawełnę fajną gdzie kupiłaś?
OdpowiedzUsuńBawełnę kiedyś dawno temu kupiłam na allegro. Kupon niecałe 2 metry. Dziękuję za ciepłe słowa.
UsuńDziękuję dziewczyny za słowa uznania, sukienka jest rewelacyjna i na dniach chyba będzie miała nową właścicielkę.
OdpowiedzUsuńsukienki w stylu lat '50 to mój zdecydowany faworyt, dziewczęce i kobiece jednocześnie - urocza jest!
OdpowiedzUsuńkrótko i na temat: cudo! :)
OdpowiedzUsuńSuper blog. obserwuję:)