piątek, 1 listopada 2013

Kilka słów o przygotowaniu tkanin do szycia

Co jakiś czas trafiam na notki dziewczyn zrozpaczonych bo sukienka którą uszyły po praniu skurczyła się. Zapomniały o dekatyzacji tkaniny z której szyją. I dziś kilka słów na ten temat.

Kupuję różne tkaniny, z różnych źródeł. ZAWSZE piorę tkaninę przed szyciem, aby sprawdzić jak się w praniu zachowuje. Poza tym czasami tkaniny są zakurzone i szycie z takich tkanin kończy się uciążliwym kaszlem. Trzeci powód prania tkanin to chęć sprawdzenia jak się trzyma kolor. Wiem, że nie będę nosić rzeczy z tkanin farbujących i wolę to wiedzieć nim się napracuje przy szyciu.

Tkaninę piorę w takich warunkach jak później będzie prany ciuch uszyty z tego materiału. Zwykle jest to 40 stopni i zwykłe pranie. czasami w przypadku wyjątkowo delikatnych tkanin stosuje pranie do tkanin delikatnych.

Brzegi tkanin zabezpieczam prze strzępieniem obrzucając dość szerokim zygzakiem. Dzięki temu nie wyjmuję z pralki kuli wystrzępionych nitek.

Tkaniny wyjęte z pralki rozprasowuję żelazkiem rozgrzanym do temperatury adekwatnej do wymagań danej tkaniny. Prasuję na lewej stronie. Dzięki temu tkaninę po wysuszeniu łatwiej będzie poskładać i zajmie mniej miejsca. Prasując gorącym żelazkiem sprawdzam też zachowanie tkanin. Co ma się skurczyć to teraz ma ostatnią szansę.

Przeprasowaną tkaninę rozwieszam do suszenia. Po wysuszeniu składam i do szafy. Składam prawą stroną do wierzchu by widzieć która to tkanina.

Tkaniny które się kurczą albo farbują idą na dolną półkę by posłużyć do próbnego szycia. 

Zwykle na etapie prasowania i składania tkanin widzę jak się układa i wtedy też zazwyczaj rodzi się pomysł co z danej tkaniny będę szyła. Jeżeli tkanina się bardzo łatwo gniecie to wiem, że nie daje się to to na elegancką sukienkę. Jeżeli tkanina jest sztywna (to widać przy składaniu) to wiem że ciekawie może się prezentować pod postacią spódniczki z kontrafałdami.

W trakcie prasowania wychwytuję też większość skaz na tkaninie. Czasem zdarza się, że gdzieś jest niewielka plamka albo wzór nierówno się odbił. Oznaczam takie miejsca. Oszczędza to złości i rozczarowań gdy przychodzi do krojenia.

Jest metoda, którą stosuje kilka osób. Wycinają z tkaniny kwadrat 10x10cm. Piorą, prasują i mierzą, czy nie zmienił rozmiaru. Ale ale... czasami nie domierzymy idealnie dokładnie. Tkanina może się zbiec o 1 mm. To niewiele. Na metrze mamy już 1 cm mniej. W przypadku zbiegnięcia się o 2 mm, co przy mierzeniu centymetrem krawieckim może nam umknąć, mamy 2 cm mniej an 1 metrze.

Tkaniny słabej jakości, zwłaszcza dzianiny mają tendencje do mechacenia się i "kulkowania". Tego nie zobaczymy an małym kawałku tkaniny. Piorąc cały kupon łatwo wychwycimy taką przypadłość.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz