piątek, 29 listopada 2013

Legowisko dla piesełka

Od pewnego czasu mam nowego pracownika w mojej małej manufakturze. Pan Pieseł

Wiem jak to ze szczeniakami bywa i mogłam się spodziewać, że bestia będzie z nudów badać rzeczy będące w zasięgu paszczy i białych małych kłów. żal mi było wydawać pieniądze na legowiska, tym bardziej że te które mi się podobały kosztowały 100-150 PLN. Były i takie legowiska po 25-45 PLN, które by się nadawały jednak były z cienkiej gąbki i szybko by poległy gdyby się Piesełek do nich dobrał.

W związku z tym postanowiłam zmontować pieskowi jego pierwsze legowisko. Tak się składało, że miałam trochę odpadów gąbki w grubości 1 cm i 2 cm. Pocięłam gąbkę na kawałki o rozmiarze mniej więcej 2x2 cm. Tego samego dnia przyszły tkaniny które kupiłam. Część z nich to były odpady z zakładów krawieckich i trafiła mi się taka oto ciekawostka. Tkanina chyba obiciowa, bardzo grubo tkana, coś jakby drelich, ale jednocześnie fakturę ma jakby wełna. Pod spodem jest coś niby cieniuteńko laminowana pianką i bawełną.

Sztywne to trochę było, ale stwierdziłam że najgenialniejsza rzecz jaką można upolować własnie w takim celu.

Poszukałam w necie jak dopasować wielkość legowiska do psa. Następnie wykonałam obmiar miejsca gdzie psisko miało odpoczywać. Stanęło na legowisku w rozmiarze 50x70 cm. Pomyślałam, żeby uszyć wsyp na kawałki gąbki, a na to pokrowiec. Gdyby się pieskowi przydarzyła jakaś niespodzianka to mogę w każdej chwili zdjąć pokrycie i wyprać, a na ten czas założyć drugie zapasowe.


Legowisko piesełka
Szycie zaczęłam od przygotowania wsypu na gąbkę. Ze starej poszewki na kołdrę przeznaczonej na próbne szycie skroiłam prostokąt o wymiarach 162x122cm. Złożyłam na pół i przeszyłam jeden krótszy bok i jeden dłuższy. Drugiego długiego boku nie szyłam bo tu była linia złożenia tkaniny.

Drugi krótki bok zszyłam w połowie. Zapasy szwów obrzuciłam zygzakiem. Odwróciłam wsyp na prawą stronę. Wsypałam do niego pociętą gąbkę. Myślałam że będzie jej za dużo, ale okazało się, że jest jej w sam raz. Zszyłam otwór zsypu. Wkład miałam gotowy!

Wkład jest większy niż planowany rozmiar legowiska, gdyż wypełnienie powoduje uniesienie brzegów i rozmiar automatycznie się zmniejsza o około 10 cm na długości i tyle samo na szerokości.

Wsad i pokrowiec

Zostało przygotować pokrycie. Skroiłam w dokładnie tym samym wymiarze. Z tą różnicą jednak, że zszyłam dwa krótsze boki i obrzuciłam zygzakiem zapasy szwów. Następnie przestebnowałam podłożenia wzdłuż dłuższego boku. rugi długi bok był miejscem złożenia tkaniny więc nie musiałam go zszywać.

Wyznaczyłam miejsce wszycia zamka. Znalazłam stary zamek od kurtki. Akurat był w zielonym kolorze. Niestety rozdzielczy, ale obcięłam końcówkę i go po prostu przeszyłam kilka razy. Wszyłam w docelowe miejsce używając zwykłej stopki, tyle że igłę ustawiłam bliżej krawędzi przesuwającej się wzdłuż zamka. `Najpierw przyszyłam z jednej strony zamka, następnie z drugiej strony.


Drugie życie starego zamka
Na konie przestebnowałam z wierzchu pozostałe otwory, zwracając szczególną uwagę na miejsca przy zamku. W tych miejscach stebnowałam w poprzek aby wzmocnić miejsce najbardziej narażone na rozdarcia w trakcie zdejmowania i zakładania pokrowca.
Miejsce dodatkowego stebnowania
Krawędź podusi
Na wszelki wypadek na wsyp póki co założyłam wielki plastikowy worek i dopiero na to wszystko przyszła poszewka.

Psisko wygląda na dość zadowolone z legowiska. Użytkuje poduchę od dwóch tygodni i obecnie wygląda to tak:

1 komentarz:

  1. Wygląda na bardzo wygodne :))
    Jak jeszcze mieszkałam razem z moim ukochanym psem Filipem, to kupiłam mu podobne legowisko, tylko wypełnione kulkami (Fatty). Sobie kupiłam większą wersję, w postaci materaca. Nie wiem czy chociaż raz leżał na swoim legowisku, za to mój materac (identyczny jak legowisko, tylko większy ;) ) okupował cały czas :)

    OdpowiedzUsuń