W niedzielę przed południem skończyłam szyć spódnicę. Robi piorunujące wrażenie. Nie publikowałam nic przez ostatnie dni, gdyż upinanie szpilkami miliardy miliardów kontrafałd nie jest szczególnie porywające, to coś jak "Śmierć w Wenecji". Ci, którzy oglądali "Chłopaki nie płaczą", wiedzą o co chodzi. A ci co nie oglądali - proszę nadrobić :) Różnica jest taka, że film nakręcony o mnie upinające falbany byłby o filmem o kobiecie w fotelu. Z każdą kolejną falbaną spódnicy robiło się coraz więcej. Toby białego szyfonu otulały mnie z każdej strony, co doprowadziło do głębokiej frustracji Gada Kosmatego. Nie miał szans by się dostać na kolana, baa nie było możliwości nawet by ugryźć mnie w stopę, bo od stóp do głów niemalże byłam okryta białością atłasów i szyfonów.
Po upięciu całego mnóstwa kontrafałd, obłok spódnicy przenosiłam na rozłożony stół i doszywałam falbanę. POniżej dokumentacja jak to wyglądało. A wyglądało niezwykle. Żałowałam, że nikt nie zrobił mi zdjęcia jak siedzę przy maszynie, chowana w odmętach fal jakie Twoją falbany.
Wszywanie falban jak widzieliście to prościzna. Poniżej dokumentacja z najbardziej spektakularnego momentu, jakim jest doszywanie ostatnich falban. Spódnicy wtedy jest już bardzo dużo, trzeba uważać by któraś z falban nie podwinęła się oraz by tkanina na którą naszywamy falbany, była równo ułożona.
|
Falbana nr 7 w trakcie naszywania. |
|
A tu falbana nr 7 z punktu widzenia maszynistki. |
Ostatnia, najniższa falbana jest niemal równej długości. wystaje za obręb atłasu o około 2-3 cm. Gdyby upiąć falbanę w sposób taki sam jak te znajdujące się wyżej, to spódnica byłaby zbyt długa, przeszkadzałaby w chodzeniu.
|
Rozkładanie szyfonowej chmurki na stole. |
|
Falbana nr 8 już niedługo zaistnieje! |
|
Ostatnia falbana czyni spódnicę. |
Efekt końcowy prezentuje się tak jak widać poniżej. Zdjęcia zrobiłam manekinowi ustawionemu na stole. Ponieważ spódnica jest w rozmiarze większym niż Lola (manekin), toteż upięłam ją z tyłu manekina. Żałujcie, że nie macie możliwości przekonać się jak ta spódnica wiruje, ech co za widok!
|
Lola w basiowej spódnicy |
|
Lola uniosła kraniec spódnicy ręką której nie ma. |
Obecnie szyje się halka. Zaprezentuję ją jutro bo jednak zdjęcia robione przy sztucznym świetle nie mają tego uroku. Zostało też delikatnie wyczyścić spódnicę od spodu ze śladów kredy krawieckiej.
Przepiękna!:)
OdpowiedzUsuńCudna. Efekt znakomity! :) Mam nadzieję, że właścicielka- Basia sfotografuje się w niej i pokaże. ;)
OdpowiedzUsuńJeśli nagle stracę poczytalność i postanowię wyjść za jakiś mąż, to zamówię u Ciebie sukienkę. :D
Oczywiście Marta, nie widzę inaczej :)
UsuńJest po prostu OBŁĘDNA :D Nie mogę się doczekać, aż się do niej dorwę - jeszcze jakieś trzy tygodnie :D Oczywiście, że pokażę jak wygląda na mnie :)
OdpowiedzUsuńFalbany wyglądają cudnie, nawet lepiej niż sobie wyobrażałam :D
Falban jest sporo więcej niż na błękitnej. Błękitna była marszczona 2:1, 2,5:1. A Twoja ma marszczenie 3:1.
UsuńChyba mało jest kobiet, które by o takim cudzie nie marzyły :)
OdpowiedzUsuńCoś w tym jest :) ja też pierwszą taką uszyłam bo mi się marzyło. Mnóstwo radości mi daje możliwość spełniania marzeń koleżanek o takiej sukni/spódnicy.
UsuńAch, jak do ślubu. Coś pięknego!
OdpowiedzUsuń